29/12/2022

Czy "wybór" w aborcji ma coś wspólnego z wolnością?

Wielu, także katolików, pojęcie wyboru i wolności kojarzy ze swobodą wyboru między dobrem a złem, a tymczasem nie jest to prawidłowe. Nie ma czegoś takiego jak wolność od sumienia, od dobra, od prawdy.

O wolności i wolnym wyborze możemy mówić tylko i wyłącznie w przypadku wyboru dobra. Dokonany przez człowieka wybór zła jest z natury wyborem niewoli grzechu, wyborem niewoli kłamstwa, a w przypadku aborcji również wyborem niewoli śmierci dla wybierającego - słowem śmierć w Biblii określa się stan potępienia, czyli piekło.

Nawet gdy uda się oszukać człowieka, instynktownie, na mocy prawa naturalnego, wyczuwa on, że coś jest nie tak - że ta wolność aborcji jest fałszywa. Zatem za kłamstwem, jakoby w wolności można było wybrać zło, idzie kolejne kłamstwo - że aborcja jest właściwie wyborem dobra. Znamy odrażające teksty typu "aborcja jest ok" czy "aborcja ratuje życie". Kiedy również próba dowiedzenia, że aborcja jest dobra, napotyka na poważne trudności, aborcjoniści wpadli na kolejny pomysł - przerzucają akcent z czynu na osobę. Skoro ludzie tego chcą, to jest to dobre. Bo przecież "wszyscy jesteśmy dobrymi ludźmi". Skutkiem tej manipulacji zyskują dodatkowe narzędzie - oskarżenie. To już znamy doskonale - oskarża się obrońców życia o bliżej niesprecyzowaną "nienawiść do kobiet", brak zainteresowania dziećmi po urodzeniu - jest to wielką hipokryzją wobec faktu, że praktycznie tylko Kościół i ruchy pro-life pomagają samotnym matkom itd

Nie można powoływać się na prawa wynikające z wolności, gdy "wybiera" się aborcję. Wolność człowieka oznacza, że spośród wielu dróg, może on wybrać tą swoją, że sam kształtuje swoje życie poprzez swoje wybory. Jednak zawsze muszą to być wybory dobre, a wybrana droga ma być drogą uczciwego człowieka. "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli! " pisze św. Paweł.

Bunt przeciw niechcianej ciąży jest łakomym kąskiem dla diabła, który od początku był zabójcą. On sączy złe myśli do głów tych, którzy stają wobec konsekwencji swoich czynów, której nie chcieli i która komplikuje im życie na długie lata, dotykając praktycznie każdej sfery życia. Diabeł wówczas zachwala "rozwiązanie", które ma przywrócić upragnioną wolność. Jednak, jak każde kłamstwo diabła, przynosi tylko niewolę grzechu i zerwanie więzi z Bogiem, którą trudno będzie potem odnowić.

To, że aborcjoniści wybrali sobie na sztandary akurat wolność, nie dziwi. Aby głosić jakiekolwiek hasła, trzeba to robić w imię wyższej wartości, inaczej nie ma szans na sukces społeczny. A sama łatwość nie jest wartością wyższą. Miłość, piękno, dobro, wierność, poświęcenie, oddanie, szacunek, sprawiedliwość, pokój - nawet po licznych zabiegach przy użyciu kłamstw, przeinaczeń, przedefiniowań czy manipulacji nie nadają się do promowania zabijania dzieci. Tylko pojęcie wolności daje się tak zdegenerować i zakłamać, by służyło celom morderców nienarodzonych. Zwolennicy i promotorzy aborcji nie mieli zatem wyboru i zhańbili piękną, dobrą i miłującą prawdę wolność.

Ważnym aspektem, zwykle pomijanym, w dyskusjach o aborcji w kontekście wolności, jest wolność dziecka nienarodzonego. O ile nie może ono jeszcze korzystać ze swojego prawa do wolności w sposób świadomy, o tyle to prawo, jako człowiek, już posiada. By móc je w pełni zrealizować, musi żyć.

14/12/2022

Zabójstwo dziecka nienarodzonego - nie ma niewinnych obserwatorów.

Gdy na świecie poczęte zostaje dziecko - nie pojawia się ono tylko w brzuchu mamy, ale pojawia się też w rodzinie, w społeczeństwie, w państwie, na świecie. Zatem zarówno rodzice, jak i społeczeństwa, narody i cały świat są odpowiedzialni za jego życie.

To, jak kształtujemy nasz świat jest jednocześnie naszą zbiorową oraz indywidualną odpowiedzialnością. "Czas to ludzie, bo to ludzie tworzą czasy, dobre lub złe" powiedział św. Augustyn. Gdy na świecie zaczyna szerzyć się zło, mamy obowiązek z nim walczyć. 

Na polu walki z aborcją jest wielu dezerterów - tych, którzy mają obowiązek walczyć z całych sił o życie dzieci, jednak tego nie robią. A każdego Bóg spyta  «Gdzie jest brat twój?».

Gdy Chrystus powiedział "kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych" nie miał na myśli tylko mętnej deklaracji "wiary w Jezusa", wiary martwej, bo nie popartej uczynkami, ale przyznanie się do Niego we wszystkim, czego nas nauczył. Odebranie komuś życia jest sprzeciwem wobec prawa Bożego, a tym samym wobec samego Boga. Zatem podjęcie walki z aborcją jest koniecznym elementem wyznania wiary w Boga - Dawcę życia i Miłośnika życia.

Najszczytniejszą i najbardziej skuteczną formą walki z aborcją jest modlitwa - w szczególności podejmowanie adopcji dziecka nienarodzonego. Modlitwa jest oddaniem sprawy w ręce Boże, czyli w ręce Tego, który wszystko może. Nasza aktywna natura ciężko przyjmuje prawdę, że modlitwa jest tym największym, co możemy zrobić, niemniej tak właśnie jest. Nie zaniedbując modlitwy warto też rozejrzeć się w innych możliwościach: bardzo dobrze jest zorientować się co nasza parafia robi, by pomóc samotnym matkom i w tą pomoc się włączyć (wielu może przy okazji pozna ogrom dobra, które dokonuje się w naszych parafiach). Można również wspierać regularnie wybraną fundację, np Fundację Małych Stópek, Fundację Rodzina i Życie lub Fundację Pro-Prawo do życia. Można też pójść na całość i zostać wolontariuszem którejś z tych fundacji. Tym, czego nie wolno, jest nie zrobić nic.

Mamy obowiązek we wszelkich rozmowach jasno i bez niedomówień deklarować swój sprzeciw wobec aborcji. Jest to konieczny warunek przyznania się do Jezusa. Nie oznacza to oczywiście, że sami musimy non stop mówić o prawie każdego dziecka do życia w każdej rozmowie, którą prowadzimy. Jednak w sytuacji, gdy temat został poruszony, nie możemy milczeć tchórzliwie, mając nadzieję, że nikt nie zauważy naszego braku entuzjazmu wobec "praw kobiet" i "wolności wyboru". Musimy stanąć w obronie życia dzieci. Często wystarczą słowa "A ja uważam, że dziecko ma prawo żyć", by rozmówcy zawstydzili się i zmienili temat. Nie liczmy zbytnio, że zmienią poglądy, ale robimy to dla Chrystusa, by bronić Jego praw. Jeśli On zechce, da łaskę nawrócenia i opamiętania. Jeśli jednak nie, nie szukajmy wymówki w tym, że "oni i tak nie zmienią zdania". Absolutnym minimum jest, jeśli posiadamy konta w mediach społecznościowych, wyrażać w nich poparcie dla idei związanych z promowaniem prawa do życia oraz walką z aborcją.

Mamy również obowiązek głosowania na partie polityczne, które deklarują swój sprzeciw wobec aborcji. Absolutnie niedopuszczalne jest głosowanie na polityków, którzy chcą, by polskie szpitale zmieniły się w rzeźnie, gdzie w majestacie ludzkiego prawa łamie się prawo Boże. Jest to oddaniem naszego narodu w ręce diabła i dla tego, kto w jakikolwiek sposób to wspiera, nie ma żadnego usprawiedliwienia. Dla szatana to ogromne zwycięstwo, jeśli przekona katolika, że może wyrzec się Boga poprzez zgodę na część niemoralnych postulatów, jeśli robi to dla innych postulatów, które są dobre. Głosuje się na cały program.

Mamy obowiązek wspierania walki z mordowaniem dzieci nienarodzonych, jeśli chcemy zostać zbawieni. Nie można o tym nigdy zapomnieć.

26/11/2022

Dlaczego tak trudno walczy się z aborcją?

Jedną z przyczyn na pewno jest fakt, że jej ofiary łatwo ignorować. Ludobójstwo aborcji jest zupełnie inne od innych ludobójstw znanych historii. Nie nastąpi żaden koniec wojny, gdy ustanie przyczyna mordów, ludzie będą mogli odkopywać stare groby, a politycy powtarzać "nigdy więcej".

Czasami wprawdzie odkrywane są ciałka dzieci zamordowanych w aborcji - np gdy były przechowywane w domu przez lekarzy-aborterów szaleńców lub gdy matka swoje zbyt już duże dziecko wyrzuca do kanalizacji i odnajdują je pracownicy oczyszczalni ścieków. Jednak te pojedyncze przypadki nie zmieniają faktu, że przemysł aborcyjny oraz klientki aborcji farmakologicznej dość sprawnie pozbywają się dowodów swoich zbrodni i ciał swoich ofiar.

Kolejną z przyczyn jest zmuszanie do tolerancji tych, którzy właściwie nie są zbyt chętni do popierania aborcji, ale jednocześnie nie chcą stawać do otwartej walki o życie dzieci. Zniechęca ich głównie fakt, że zwolennicy aborcji mnożą oskarżenia zbyt absurdalne, by można było sensownie z nimi polemizować.

Dopóki źli ludzie są w mniejszości, mówią o prawach mniejszości, stosując szantaż i manipulację. Jednak kiedy uda im się przekonać większość do światopoglądu aborcyjnego (niestety dzieje się to dopiero na ruinach społeczeństwa), wówczas zaczynają używać siły większości. Gdy tylko mogą, wprowadzają do prawa przepisy zezwalające na zabijanie dzieci, a nawet dążą do uznania prawa do zbrodni za prawo człowieka. 

Dużym problemem jest wszechobecna teraz mentalność "skoro tego chcę, to tak jest". To prawda, że aborcja była zawsze, ale zawsze też była postrzegana jako zabójstwo dziecka i robiona w ukryciu jako ewidentne przestępstwo. Obecnie zdeprawowane społeczeństwa mówią "chcę by pozbycie się przeze mnie dziecka przez morderstwo było tylko moim prywatnym wyborem i niczym więcej". 

Trzeba również wspomnieć o stylu dyskusji o aborcji, gdzie pomija się istotę zła wyrządzonego drugiemu człowiekowi, mam tu na myśli dziecko nienarodzone. Mówi się o matce, jej życiu, jej odczuciach, jej trudnej często sytuacji, ucieczce ojca, o fakcie, że to ona ponosi przynajmniej ciężar donoszenia ciąży, a często i wychowania, bo warunki rodzinne/społeczne utrudniają jej skorzystanie z możliwości oddania dziecka do adopcji. Mówi się o wolności, o prawie ustawowym, o prawie do prywatności, o prawie do braku ingerencji w życie prywatne, a starannie unika się oczywistego faktu, że w aborcji odbiera się życie człowiekowi, który już żyje i ma prawo dalej żyć. I że to prawo stoi wyżej niż wszystkie inne prawa.

Kolejną sprawą jest brak właściwej edukacji. Przede wszystkim brak edukacji o życiu prenatalnym człowieka, jego etapach rozwoju, ale też brak kształtowania w człowieku myślenia krytycznego, umiłowania prawdy oraz świadomości nieuchronności konsekwencji tego, co robimy. Nie można zabić i nie zostać zabójcą. W przypadku aborcji "jakoś to będzie" się nie sprawdzi. Nie można zmienić zdania, złożyć reklamacji. Śmierć dziecka jest ostateczna. Tymczasem wiele decyzji o aborcji wygląda tak, że kobieta chce już to mieć za sobą, a potem pomyśli, co dalej. To wielki błąd.

11/11/2022

"Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz." Obowiązek sprzeciwu wobec aborcji.

Zwolennikom zabijania dzieci nie przeszkadza to, że katolicy nie chcą zabijać swoich dzieci. Tym, co im przeszkadza, jest to, że katolicy stają w obronie cudzych dzieci. Bo "moje dziecko, moja sprawa". 

Każdy człowiek ma instynktowną niechęć do wtrącania się w sprawy innych ludzi, wynikającą głównie z tego, że sami chcemy być panami swojego losu, sami chcemy kształtować swoje życie zgodnie z naszymi pragnieniami, realizować swoje cele, marzenia. Jak ktoś może wiedzieć, czego chcemy, skoro nie jest w naszej skórze, nie wie, co skrywamy w sercu, kim naprawdę jesteśmy pod maską socjalizacji. Wolność jest tym, czego potrzebujemy jak wody na pustyni, aby naprawdę być sobą.

Jako katolicy jednak wiemy, że prawdziwa wolność to uwolnienie się od zła, a nie swobodne wybieranie między dobrem a złem. Tak naprawdę człowiek zawsze wybiera dobro, bo tak został stworzony przez Boga - by dążyć do Niego samego, czyli do Dobra. Odrzucenie nauki Kościoła katolickiego, która w sposób obiektywny tłumaczy, co jest dobre, a co złe, biorąc pod uwagę to, co objawił nam Bóg, skutkuje tragicznym w skutkach pomieszaniem dobra ze złem. W wyniku tego pomieszania zło zaczyna być nazywane dobrem. I tak aborcja - morderstwo ze szczególnym okrucieństwem swoich najbliższych - staje się "wyrazem wolności" czy "ratowaniem życia".

Pan Jezus, Książę Pokoju, mówi, że przyszedł przynieść nam pokój. I rzeczywiście, gdy oddamy Mu swoje życie, On obdarzy nas pokojem - pewnością zbawienia, bo już nie my jesteśmy panami siebie, ale jedynym naszym panem jest On - nasz Bóg i Zbawiciel. Ten, który jako jedyny nas naprawdę kocha, bo tylko On jest Miłością.

Ale powiedział On też: "Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz." Kiedy istnieje ryzyko utraty Boga, wówczas katolik musi stanąć do walki. A tego od nas oczekuje nasz Bóg - abyśmy stanęli w obronie nienarodzonych.

Diabeł, nasz wróg, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Wie on dobrze, że nie oszuka nas, byśmy poparli zbrodnię aborcji. Ale wie równie dobrze, że abyśmy się potępili, wystarczy nasza zgoda na zło, choćby popełniali je inni. Podpowiada przez swoich judaszy - "Czy przestaniesz przestrzegać przykazania „Nie zabijaj” bez ustawy antyaborcyjnej? Przecież jeśli odpuścisz, to nikt ci nie każe zabijać, będziesz w porządku wobec Boga." Innym jego kłamstwem i zwiedzeniem jest zwracanie uwagi na fakt, że ustawa antyaborcyjna nie zatrzymała kobiet nie wierzących w Boga przed zabijaniem dzieci w swoim łonie. Prawda jest taka, że może i nie zatrzyma, ale twój brak sprzeciwu wobec prawa proaborcyjnego, ciebie może "powstrzymać" przed odziedziczeniem Królestwa Bożego.

Wierzę, że czytelnicy mojego bloga pragną służyć Bogu, kochają Go i w Nim widzą sens swojego życia. 

23/10/2022

Horror mentalności aborcyjnej

Po wprowadzeniu prawa aborcyjnego, lobby aborcyjne nigdy się nie zatrzymuje. Najpierw są to „wyjątki” – czyli najczęściej eugenika, potem aborcja na żądanie - 12 tydzień, 14 tydzień i tak trwa walka o aborcję aż do chwili porodu. Tam, gdzie te cele zostają osiągnięte, pojawiają się nawet propozycje, by matka po porodzie mogła zdecydować, czy chce dziecko, czy lekarz ma je zabić np śmiertelnym zastrzykiem. W międzyczasie pojawiają się też takie potworki jak aborcja selektywna, gdy niektórym dzieciom z ciąży mnogiej pozwala się żyć, a inne się zabija np na podstawie kryterium płci. 

Społeczeństwo jest już wówczas zupełnie zniszczone i jeśli nie podejmie w odpowiednim momencie walki o swoje przetrwanie, wkracza na ścieżkę samozniszczenia. Aby zapobiec możliwości podjęcia tej walki, najlepszym sposobem jest jego sekularyzacja i ateizacja. Potem łatwo jest już wmówić większości, że zakaz aborcji to „wymysł kościelny”, a morderstwo dokonane na dziecku nienarodzonym to "prawo kobiet" czy "wolny wybór".

Jednak uznanie aborcji za "prawo kobiety" nie dzieje się bez skutków ubocznych. 

Jednym z najczęstszych jest nienawiść do dzieci, wyrażające się np w histerycznej reakcji na widok matki karmiącej swoje dziecko piersią w miejscach publicznych, całkowitym braku zrozumienia dla dziecięcych zachowań, takich jak płacz, mówienie zbyt głośno lub ogólnie gadatliwość. 

Następnie jest to używanie obraźliwych określeń w stosunku do dzieci, takich jak "bachor", dyskredytacja samych matek i ich wyboru poświęcenia się wychowaniu dzieci jako "gorszego sposobu na życie" od kariery zawodowej. Szczególnie przykre jest atakowanie matek dzieci niepełnosprawnych, gdzie niektórzy aborcjoniści i aborcjonistki naprawdę nie przebierają w środkach, zarzucając takim mamom egoizm, niejako udowadniając, że ich własny egoizm bardzo ich boli i nie mogą znieść widoku mamy poświęcającej się swojemu choremu dziecku, które w ich opinii nie powinno się "męczyć życiem". 

Innym skutkiem jest wrogość do wszelkich inicjatyw, które mają na celu pomoc matce w trudnej sytuacji, a która jednak chce urodzić dziecko, np niszczenie okien życia, dewastacje siedzib organizacji pro-life lub zniesławianie instytucji, które oferują pomoc samotnym matkom. 

Na koniec trzeba też wspomnieć o traktowaniu zwierząt, przede wszystkim psów, jako substytutu dziecka i przelewaniu na nie uczuć macierzyńskich. Nie chodzi tu o zwykłe przywiązanie do swojego zwierzaka. Niedawno na twitterze jeden z użytkowników zadał pytanie, czy wolelibyście, aby coś stało się obcemu dziecku niż waszemu psu. Niestety bardzo często odpowiedzią było - mój pies jest ważniejszy. Jest to straszna patologia, której źródła można szukać właśnie w mentalności aborcyjnej.


15/10/2022

Zwycięstwo prawdy końcem aborcji.

Mówią, że kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda nałoży buty. Niewątpliwie życie dostarcza na to nieustannie dowodów. Jednak to prawda jest zwycięska. Prawda paradoksalnie zwycięża też wśród zwolenników aborcji. Mają oni powoli dość swoich własnych kłamstw. Coraz bardziej kłopotliwa staje się konieczność ciągłego zarzucania "nienawiści" tym, którzy mają po prostu 100% racji w swoich dobrze sformułowanych i niepodlegających dyskusji argumentach.

Niestety nie skutkuje to u nich odwróceniem się ze wstrętem od tej straszliwej zbrodni. Raczej zaczynają mówić wprost - aborcja to morderstwo na naszym dziecku, ale tego właśnie żądamy - prawa do zabicia dziecka, gdy jest ono niechciane. Jeden ze sztandarów podczas protestu aborcjonistek w USA mówi " I'd rather be a murderer then a mother" - czyli "Prędzej zostanę morderczynią niż matką". Czy ta bezpośredniość spowoduje koniec prawa aborcyjnego? Jest na to nadzieja, bo spora część społeczeństwa chce kłamstw, by pozostać bierna. Jeśli nie będzie miała "dostawy" kłamstwa w stylu - to nie dziecko, ale płód, to część ciała matki, chcemy mieć tylko wybór, nie chcemy aborcji - wówczas może nie być już tak chętna, by tolerować nazwane wprost dzieciobójstwo aborcyjne.

Nieustannie pojawiają się też fakty, które obnażają niegodziwość aborcji i pokazują jakie skutki powoduje w społeczeństwie akceptacja dla mordowania nienarodzonych dzieci: handel organami lub tkankami dzieci nienarodzonych, wykorzystywanie martwych ciałek dzieci w przemyśle farmaceutycznym czy kosmetycznym, odkrywane co jakiś czas zwłoki malutkich dzieci w oczyszczalniach ścieków, bezkarność matek, które po narodzeniu mordowały dzieci (Kanada), pomysły, aby "wybór" przedłużyć do chwili porodu, gdy matka zobaczy dziecko i "zdecyduje" (USA), tuszowanie pedofilii przez kliniki aborcyjne, pomysły eutanazji dzieci spowodowane mentalnością aborcyjną, nienawiść młodych kobiet do dzieci, przy jednoczesnym uwielbianiu piesków i traktowaniu ich jak dzieci, klęska demograficzna i wiele innych. 

Może w końcu też zostanie usłyszany głos kobiet, które żałują swojej aborcji i opowiadają o ruinie swojego życia spowodowanej przez ich "wolny wybór". Lewica nieustannie zaprzecza istnieniu syndromu poaborcyjnego, pomimo oczywistości jego występowania. Jedną z wielu historii, które słyszałam, jest ta o pracownicy korporacji, która wszystkim kolegom i koleżankom opowiadała o swojej aborcji i jaki to zrobiła "dobry wybór". Prawda wyszła na jaw podczas jednej z imprez integracyjnych, gdy po alkoholu wyciągnęła zdjęcie z usg i powiedziała ze łzami "to wszystko, co mi zostało po moim dziecku".

Zwycięstwo prawdy będzie końcem aborcji. Oby nadeszło jak najszybciej.

08/10/2022

Wcielenie Syna Bożego a aborcja

Kiedy słyszy się o tzw katolikach pro-choice pojawia się pytanie, jak oni godzą wiarę w fakt, że Bóg zdecydował się w drugiej Osobie Swojego Bóstwa dokonać cudu Wcielenia i "za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem" ze swoimi poglądami proaborcyjnymi. 

W kontekście faktu Wcielenia Boga w Osobie Jezusa Chrystusa oczywisty jest wniosek, że każdy popierający aborcję jest bluźniercą, który bluźni przeciwko Wcieleniu. I to bluźni na wiele sposobów.

Twierdzenie, jakoby dziecko nienarodzone było "ciałem matki" oznacza, że Jezus był ciałem Maryi na początku swojego życia. Co to znaczy w praktyce, że Jezus-Bóg był ciałem Maryi? Naturalnym wnioskiem jest ten, że Maryja w momencie Wcielenia stała się Bogiem, albowiem Jej Ciało stało się, w części, ale jednak, Ciałem Boga. 

Twierdzenie, że matka ma prawo zdecydować o życiu swojego dziecka, w kontekście Wcielenia oznacza, że Maryja ma prawo zabić Jezusa po poczęciu. Czyli ta teza aborcyjna nadaje Człowiekowi prawo do całkowitego panowania nad Bogiem. Jeżeli Maryja jest Panią życia i śmierci Boga -  swojego nienarodzonego jeszcze Syna, jest Ona właściwie ponad Bogiem. Wynik tego rozumowania niejako jest podobny do tez aborcyjnych - czynią oni siebie panami życia i śmierci swoich dzieci, przypisując sobie prawo, które należy tylko do Boga, jako do Dawcy życia. Niemniej nie wydaje mi się, aby tzw "katolicy popierający aborcję" (straszny oksymoron), dając sobie prawo do panowania nad życiem swoich dzieci, byli równie skłonni dać to samo prawo Maryi.

Trudno zapewne czyta się te herezje, jednak trzeba uzmysłowić sobie, do czego prowadzą brednie proaborcyjne oraz jak wielkim bluźnierstwem są one wobec Boga-Człowieka. A przecież nawet nie dotknęłam słów o "zlepkach komórek" czy "pasożytach". Bóg dał nam rozum, abyśmy badali proponowane nam do przyjęcia tezy. Nawet pobieżne zbadanie sprawy aborcji w odniesieniu do Jezusa jako nienarodzonego Dziecka, pokazuje że tezy proaborcyjne są niesamowicie bluźniercze.

Na koniec wspomnę jeszcze, że śmierć dzieci na późniejszych etapach rozwoju podczas aborcji bardzo przypomina śmierć Jezusa na krzyżu. Dzieci, mając niewykształcone płuca, podczas wywołanego sztucznie porodu, giną poprzez uduszenie. Czasami umierają godzinami - taka koszmarna historia miała miejsce w szpitalu w Warszawie. Pisały o tym media prawicowe. Podobnie o śmierci na krzyżu pisze czeski lekarz R.W. Hynek w swojej książce „Święty całun z Turynu”: „Przy długotrwałym rozpostarciu ramion powstaje niezwykłe napięcie przepony powodując znaczne ograniczenie możności w oddychaniu. Powoduje to uduszenie".

01/10/2022

Brak wiary w Opatrzność Bożą jedną z przyczyn zabijania chorych dzieci.

Dlaczego Bóg pozwala na to, żeby urodziło się dziecko niepełnosprawne, które przecież jest niewinne i zasługuje na zdrowie? Zwykle padają dwie odpowiedzi - jedna, że ma ono nauczyć swoich rodziców miłości, jest łaską i darem od Boga dla człowieka - szansą na świętość i na wyjątkową bliskość Jezusa Chrystusa, który powiedział - «Kto przyjmie to dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki». I tak naprawdę się dzieje, doświadczenie obecności Boga i Jego łaski jest gwarantowane. Z drugą przyczyną trudniej się pogodzić i której istnienie wzbudza instynktowny sprzeciw. Przyczyna choroby dziecka leży po stronie człowieka - może to być skutek antykoncepcji hormonalnej, alkoholu lub narkotyków w ciąży u matki, odkładania decyzji o powiększeniu rodziny przez przyszłych rodziców lub błędów lekarskich podczas porodu.

Przyczyną popierania aborcji lub wręcz zabicia dziecka nienarodzonego może być brak wiary w Bożą Opatrzność - w to, że Bóg dopomoże w wychowaniu dziecka lub w radzeniu sobie z jego chorobą. Jeżeli ktoś myśli, że to przypadek, "Boża wpadka" czy pomyłka, niedoparzenie Boże, że jego poczęte dziecko jest chore, bardzo błądzi. Bóg jest wszechmogący i nie ważne jak bardzo nie rozumiemy Jego decyzji, nie ma wątpliwości, że wszystko, co się dzieje, dzieje się z Jego woli lub dopustu. Nic nigdy się nie dzieje, jeśli Bóg nie wyraża na to zgody. W praktyce oznacza to, że Bóg na pewno da siłę i ześle pomoc tym, którzy Mu zaufają i przyjmą Jego wolę - życie swojego dziecka.

Sporym problemem w społecznościach, gdzie chore dzieci się masowo morduje, jest brak odpowiednich placówek pomocy rodzicom, bo "przecież jest wybór”. Jeśli ktoś się „sam decyduje” na urodzenie dziecka niepełnosprawnego, pozbawione już wartości moralnych społeczeństwo i państwo, które umożliwia tenże „wybór”, umywają ręce. Dlaczego lewica domaga się tylko aborcji, a okna życia atakuje i dewastuje, jak to miało miejsce we Wrocławiu? Bo wybór nie oznacza dla nich dwóch opcji, ale tylko jedną – zysk klinik aborcyjnych i handlujących organami i tkankami zamordowanych dzieci, a dla siebie uwolnienie od kłopotu, jakim jest niechciane dziecko.

Oczywiście można powiedzieć - trudno, aby niewierzący przyjmowali dziecko w imię Jezusa. Niemniej prawo dziecka do życia jest zawsze większe od prawa matki do jego zabicia, bez względu na okoliczności. Urodzenie dziecka nie jest jednoznaczne z koniecznością jego wychowywania. Zdrowe moralnie społeczeństwo musi domagać się od państwa zorganizowania opieki dla dzieci, których rodzice ich nie chcą. Jeśli już nie widzimy oczywistości tego faktu, jesteśmy zaczadzeni propagandą aborcyjną i musimy pilnie się opamiętać.

22/09/2022

Zhańbione imię Matki

Publiczne domaganie się aborcji jako prawa kobiety nie może nie mieć wpływu na wizerunek matki. Jeżeli matka domaga się prawa do zabijania niektórych swoich dzieci - tych, które akurat nie są przez nią w danym momencie chciane, trudno mówić o bezwarunkowej miłości macierzyńskiej. Pojęcie macierzyństwa traci całą swoją doniosłość, a prokreacja nie jest już udziałem w wielkim dziele stworzenia, do którego Bóg zaprosił człowieka, a w szczególności kobietę. Staje się zwykłą produkcją dzieci, podczas której egzemplarze, których rodzice nie "kupią", zostają wyrzucone do odpadków medycznych, a czasem sprzedane na części. Błogosławieństwo życia zmienia się w przekleństwo śmierci, sanktuarium życia w kryptę cmentarną. 
Wśród argumentów mających niejako usprawiedliwić morderstwo dokonywane na nienarodzonych dzieciach, pojawiają się słowa "aborcja była zawsze". To prawda, że zawsze była. Zawsze także wiedziano, że jest ona zabiciem niechcianego dziecka i nikt nigdy nie nazywał jej prawem kobiety. W pismach Kościoła katolickiego rzadko można trafić na słowa potępiające ten proceder, bowiem nikt nigdy nie wątpił, że z moralnego punktu widzenia jest ona niedopuszczalna. A oczywistości rzadko są tematem wielkich kazań. Czasami zdarzają się wśród aborcjonistów mgliste powoływania się na św. Tomasza z Akwinu, który nie znając jeszcze tak dokładnie jak obecnie tego, jak rozwija się człowiek od momentu poczęcia, rzeczywiście przejął od Arystotelesa niektóre jego tezy, wówczas nie poparte nauką. Nigdzie jednak św. Tomasz nie twierdził, że człowiek ma prawo ingerować w trakcie ciąży, by pozbawić nowo poczętego człowieka jego życia, niezależnie jaki status miałoby to życie. Obecnie rozwój embriologii i chociażby możliwość dokonania badania usg, nie powinny pozostawiać jakichkolwiek złudzeń, że podczas aborcji mordowany jest człowiek. Bóg, który daje życie, nie daje go po to, by człowiek je odbierał. Ks. prof. Oko mówi wprost: "Kto zabija dzieci Boga, jest wrogiem Boga”. 
Nazwanie aborcji prawem kobiety zhańbiło słowo matka. Dziś z kochającej opiekunki, pełnej troski i miłości, stała się ona właścicielką ciałka swojego dziecka, z którym może zrobić to, co chce. Miłość macierzyńska nie tylko stała się swoją karykaturą, ale wręcz utraciła prawo do tej nazwy. Jeżeli miłość chce prawa do zamordowania obiektu owej miłości, czym jest? Na pewno nie miłością. 

15/09/2022

Utrata wiary – skutek popierania aborcji u katolików

To, że niemożliwe jest być katolikiem i nie akceptować w pełni nauki Chrystusa, którą głosi Kościół katolicki, jako jedyny posiadający gwarancję czystości nauki od samego Zbawiciela, powinno być dla wszystkich oczywiste. Masowa utrata wiary na zachodzie Europy nie jest przypadkiem. 

Poparcie aborcji stoi w jaskrawej sprzeczności z wolą Ojca, głoszoną najpierw przez Jego Syna - Jezusa Chrystusa, a obecnie przez Kościół katolicki w mocy Ducha Świętego. Katolik, który wchodzi na drogę najpierw jakiegoś zrozumienia dla postulatów aborcyjnych, wchodzi jednocześnie na drogę, na której gubi swoją tożsamość, traci wrażliwość na sprawy nadprzyrodzone i ryzykuje utratą wiary.

Pan Jezus w przypowieści o sługach, których pan wyjechał i przekazał im swój majątek, opisuje jak ów pan po powrocie każe zabrać temu, który nie zainwestował swojego talentu i ma najmniej, oraz dać temu, który ma najwięcej. Jest to dla nas nauka, aby wiarę traktować poważnie i inwestować w swój rozwój duchowy czas i zaangażowanie. Bóg nie zadowala się byle czym i nie da z Siebie szydzić.

Ten, który ma słabą wiarę, łatwo może zostać z niej, szczególnie w obecnych trudnych czasach, okradzionym. Nieustająca medialna antykościelna propaganda, nie gardząca żadnym środkiem do celu, jakim jest ateizacja społeczeństwa, tworzy klimat, by człowiek opuścił Boga, którego jedynie w Kościele katolickim można odnaleźć. Tam jest On obecny w Najświętszym Sakramencie. Kłamstwo, jakoby Boga można było znaleźć poza wspólnotą Kościoła, lub wręcz bezczelne i diabelskie twierdzenie, że Bóg jest wszędzie, a w Kościele najmniej, łatwiej trafi do tego, który, nie rozumiejąc dobra i piękna Bożych przykazań, zapragnie się, za podszeptem diabła i złym przykładem znajomych, z nich wyzwolić. Złudzenie, że Bóg nas ogranicza, propagowane przez wroga człowieka - szatana, ma przysłonić prawdę, że Bóg nam pokazuje granice, których przekroczenie przyniesie nam tylko nieszczęście i rozpacz.

Jakakolwiek forma popierania aborcji – od biernej obojętności na los mordowanych dzieci poprzez popieranie jej w wyniku pójścia na łatwiznę, tłumaczone prawem do wolności innych, aż do aktywnego domagania się prawa do zabijania swoich własnych dzieci – jest grzechem ciężkim. Każdy grzech ciężki zrywa jedność z Bogiem i uniemożliwia przyjęcie Pana Jezusa w Komunii świętej. Chociaż głośno jest o katolikach, którzy pomimo swojego poparcia dla aborcji, Komunię świętą jednak przyjmują, trzeba wprost powiedzieć – są oni świętokradcami. Dla marności tego świata np. poparcia politycznego wśród zsekularyzowanych mas, jeszcze nie gotowych na całkowitą ateizację, ale już okradzionych z prawdziwego obrazu Boga, są gotowi odtworzyć Mękę naszego Pana, sami przyjmując rolę Jego oprawców. Bóg na to pozwala, ale skutki są straszne. Za jakiś czas w krajach, gdzie dopuszcza się świętokradztw, nie będzie już mszy świętych – nie ma tam już wiary w Boga, który jest, ale jest wiara w sfałszowane obrazy Boga, którego nie ma. Nie ma kapłanów z braku powołań, a katedry zmieniają się w restauracje i muzea. 

Aby przywrócić zjednoczenie z naszym Stwórcą i Zbawicielem po grzechu ciężkim, należy się nawrócić, tzn ze wstrętem odwrócić od nieprawości, w tym przypadku od nieprawości ohydnej zbrodni, jaką jest aborcja. Tego życzę wszystkim popierającym aborcję w Polsce, bo innej drogi do zbawienia nie ma - tylko droga nawrócenia.

08/09/2022

Kim jest człowiek w świecie, w którym można go bezkarnie i legalnie zabić przed narodzeniem?

Fakt istnienia Boga, dla którego każdy człowiek jest jedyny, niepowtarzalny i kochany jakby był jedyny na świecie, nadaje życiu człowieka nieskończonej miary znaczenie. Wobec miliardów ludzi na świecie, to Bóg i Jego zawsze osobista i indywidualna miłość czyni życie pojedynczego człowieka tak ważnym. Można powiedzieć, że dla każdego Bóg stworzył odrębny świat – każdego umieścił w innych warunkach życia, w innej kulturze, wśród innych ludzi, dał inną wrażliwość na otoczenie, inny sposób myślenia, odbierania rzeczywistości oraz inną drogę poznania Jego samego – swojego Stwórcy. Nieustannie toczą się dyskusje odnoszące się do tego, kim jest Bóg, gdyż jednej osobie daje On poznać Siebie od strony swego Majestatu Wszechmocnego Stwórcy, inną przyciąga do Siebie blaskiem prawdy, którą jedynie On może dać człowiekowi, innych pociąga ludzkim Obliczem Chrystusa i Jego miłością, która doprowadziła Go aż na Krzyż. Zresztą sam fakt, że Bóg Stwórca pochylił się nad konkretnym człowiekiem, samo w sobie oznacza, że Bóg stworzył go „po coś”. Nawet dziecko, które umrze w wyniku poronienia, żyje dalej w niebie ze swoim Stwórcą, gdzie można cieszyć się pięknem raju i towarzystwem innych świętych, oczekując na połączenie się ze swoimi bliskimi w wieczności.

Bóg zakazuje ludziom zabijania się nawzajem. O ile w świecie skażonym przez grzech zdarzają się sytuację trudne do rozeznania – jak np. granice obrony koniecznej, obrona Ojczyzny czy nawet kara śmierci, nie jest tak w przypadku aborcji. Tutaj sytuacja jest jednoznaczna – aborcja nigdy nie jest i nie może być dopuszczalnym rozwiązaniem. Z uwagi na ogromną skalę kłamstw i przeinaczeń, Kościół katolicki w swojej mądrości nakłada na tych, którzy biorą udział w tej zbrodni, karę ekskomuniki. Kara ekskomuniki jasno i wyraźnie pokazuje, że dla katolika i ogólnie każdego człowieka, który chce żyć w przyjaźni z Bogiem, nie ma w tej sprawie pola do dyskusji czy szarej strefy.

Bez Boga człowiek jest skazany na poszukiwanie akredytacji swojego przebywania na tej ziemi w rzeczach subiektywnych i względnych – w tym, że jest chciany przez innych, do czegoś im się przydaje, wykonuje jakąś pożyteczną pracę, lub po prostu w tym, że sam dla siebie staje się powodem i najwyższą racją istnienia. Trudno określić te powody jako bezwarunkowe.

Czym jest życie człowieka, gdy nie jest ono chronione? Kim on sam jest? Myślę, że kluczowym słowem tutaj jest słowo „niepotrzebny”. Jeśli prawo nie chroni życia człowieka, oznacza, że nie widzi potrzeby, aby żył. Nie widzi potrzeby, aby, w razie gdy jego rodzice go nie chcą, zapewnić mu opiekę instytucjonalną. Krótko mówiąc – państwo stwierdza, że niektórzy obywatele są mu niepotrzebni. Czym zatem jest takie państwo? Instytucją usługową dla tych, którzy, na razie przynajmniej, jakoś jeszcze są potrzebni?

Kim jest człowiek w warunkach legalnej aborcji, gdy sam fakt, że rozpoczął już swoje życie, nie daje mu prawa do jego zachowania i kontynuowania? Gdy państwo mówi – nie jesteś potrzebny? Odpowiedź w sumie jest prosta – nikim.

01/09/2022

Płeć rodzica a duchowe konsekwencje aborcji.

Popieranie aborcji duchowo zdaje się być bardziej niebezpieczne dla mężczyzn niż dla kobiet.

Na youtube lub ogólnie w internecie jest mnóstwo świadectw kobiet po aborcji, które zrozumiały swój błąd i zwróciły się do Boga o przebaczenie. Zyskały nie tylko przebaczenie, ale również miłość Jezusa i Jego akceptację. Mogą dalej żyć ze świadomością, że ich aniołek, który nie zna zła i nie wiedziałby nawet jak gniewać się na mamę, czeka na nią z utęsknieniem w niebie. Brat Domenico, egzorcysta, twierdzi, że podczas egzorcyzmu dowiedział się, że dusze dzieci nienarodzonych, a zabitych w trakcie aborcji, modlą się za dusze matek, które ich nie chciały (źródło: ”Mam na imię Szatan”, Fabio Marchese Ragona). Wspomina o matkach, nie ojcach. Czy jest to jakimś wytłumaczeniem, dlaczego to z reguły matki się nawracają po aborcji? Trudno powiedzieć, z pewnością w grę wchodzą różne czynniki, także odmienność psychiki kobiet i sam fakt, że biorą one bezpośredni udział w zabiegu odbierającym życie dziecku oraz to, że często czują się przymuszone do zabicia swojego dziecka przez inne osoby – najczęściej ojca i dziadków dziecka, a to ułatwia przebaczenie sobie. Podczas organizowanych przez katolickie organizacje i wspólnoty rekolekcji można przyjąć dziecko do rodziny, nadać mu imię oraz polecić opiece Matki Bożej. Udział w tych rekolekcjach biorą najczęściej kobiety, czasem rodziny. Księża spowiednicy również wielokrotnie powtarzają – tak, spowiadamy kobiety z tych grzechów i pomagamy im radzić sobie z poczuciem winy i powrotem do normalnego życia, kierujemy na rekolekcje, udzielamy porad. Nieustannie też mówią – mężczyzn z grzechu aborcji raczej nie spowiadamy, bo oni nie przychodzą. A dziecko ma przecież zawsze dwoje rodziców.

Co zatem z mężczyznami?

Założenie, że mężczyźni o ciąży nie wiedzą, jest z pewnością fałszywe. Pierwszą i główną przyczyną aborcji jest wyrzeczenie się ojcostwa przez mężczyznę. Osoby zajmujące się pomocą samotnym matkom podkreślają, że gdyby ojciec przyjął wiadomość o ciąży z radością, życie dziecka nie byłoby w ogóle zagrożone. Ojcowie wiedzą o swoich dzieciach i domagają się lub co najmniej zgadzają się na aborcję, nierzadko też przyczyniają się do tej decyzji przez fakt, że uciekają na wieść o ciąży, szczególnie gdy zdiagnozowana zostaje u dziecka choroba.

Poza bezpośrednią (nakłanianie lub żądanie zabicia dziecka) lub pośrednią (ucieczka) winą jest też wina określana jako zawiniona niewiedza. Jeżeli kobieta fakt ciąży zataja przed mężczyzną, ale robi to dlatego, że zna zawczasu jego negatywne podejście do możliwości zostania ojcem – np. mężczyzna od początku zapowiada, że zabezpieczenie jest jej sprawą i on nie życzy sobie dzieci, wybudzając obawę, że ewentualne dzieci zakończą związek, wówczas fakt, że tej informacji nie otrzymał, jest przez niego zawiniony. Ponieważ nie ma zabezpieczeń w 100% skutecznych, w przypadku zajścia w ciężę i zabicia dziecka przez matkę, niewiedza nie chroni mężczyzny przed odpowiedzialnością za tą śmierć. Jeśli mężczyzna „nie wie”, bo nie chce wiedzieć i ignoruje bardzo wiele w zachowaniu partnerki, trudno mówić o jego niewinności. Oczywiście zdarzają się, raczej rzadkie, ale bardzo dramatyczne, przypadki mężczyzn, którzy nie wiedzieli o aborcji ponieważ kobiety same nie chciały dziecka, a wiedziały, że ojciec przyjąłby dziecko z miłością i dlatego zataiły fakt ciąży lub przypadki, gdy kobiety zabijały wspólne potomstwo wbrew woli ojca. Swojego czasu internet obiegło zdjęcie ojca płaczącego pod kliniką aborcyjną, gdzie mordowano w tym czasie jego dziecko, a on był całkowicie bezradny. Prawo nie ochroniło ani życia jego dziecka, ani jego prawa do bycia ojcem. Liczyło się tylko "prawo", a raczej bezprawie aborcyjne.

Nie oszukujmy samych siebie, bo kiedy przyjdzie dzień, w którym trzeba będzie stanąć przed Bogiem, nikt już nie ucieknie przed prawdą, nie uda, że jest inna, nie wymusi jej zafałszowania. Nie będzie już możliwości, by powiedzieć „to nie była moja sprawa”.

Życie dziecka, które powołuje się do życia, jest sprawą obojga rodziców, za które obaj odpowiedzą.

25/08/2022

Aborcjoniści – jak oni mogą ujść potępienia w piekle.

Popierający aborcję wprost lub dopuszczający możliwość prawnego usankcjonowania aborcji muszą sobie w pełni uświadomić swoją sytuację przed Bogiem. Szczególnie w drugim przypadku sumienie może być uśpione tym, że „ja przecież nigdy aborcji bym nie zrobił/a”. Jest to hipokryzja, która w praktyce oznacza, że moje dzieci mają mieć prawo do życia, a cudze dzieci już niekoniecznie. Błąd znany już z Ewangelii, gdy Żydzi, „aby się usprawiedliwić” pytali Jezusa, kto jest moim bliźnim. Pojawiają się również głosy, jakoby istniała możliwość bycia katolikiem „pro-choice”. Jeśli takiego katolika ma zbawić jajeczko lub Mikołaj, zapewne można. Ale jeśli zbawić ma Chrystus, który nakazał nam pełnić wolę Ojca, jak to miałoby być możliwe? Czy Ojciec, dając życie, jednocześnie mógłby chcieć, aby nowo poczęty człowiek nie wypełnił planu Bożego i został tego życia pozbawiony w wyniku morderstwa przez tych, którym Bóg to życie powierzył oraz przez tych, którzy mają powołanie by być lekarzem, służyć życiu?

Aby wejść do Królestwa Bożego należy odwrócić się od grzechu i zwrócić się do Boga. Nie ma innej drogi. A wejście na drogę nawrócenia jest niemożliwe przy jednoczesnym popieraniu aborcji. Nawrócenie oznacza, że człowiek uznaje prawa Boże i postanawia nie wykraczać w swoim życiu poza obręb Bożych przykazań.

Nawrócenie jest zawsze możliwe, bo póki trwa życie człowieka, może on przyjąć zbawienie wysłużone na krzyżu przez Chrystusa. Kłamstwem szatana jest, jakoby istniał grzech, którego Bóg nie wybacza. Nie istnieje, więc również aborcja nie jest takim grzechem.

Grzechy przeciwko Duchowi Świętemu, o których Jezus mówi, że nie mogą być wybaczone, nie są pojedynczym grzechem. Są raczej  stanem, do którego doprowadza się człowiek idąc drogą grzechu, utwierdzając swoją w nim wolę tak, że nie dociera już do niego łaska Ducha Świętego, bez której nie ma zbawienia. Rozpacz po dokonaniu aborcji i utwierdzenie się w przekonaniu, że nie ma wybaczenia, mogłaby być takim przypadkiem, dlatego Kościół nawołuje człowieka, aby po grzechu śmiertelnym jak najszybciej przystąpił do sakramentu spowiedzi. Długotrwałe odłączenie od Boga oznacza bowiem ustawiczną utratę wrażliwości w życiu duchowym. Również uporczywe sprzeciwianie się „uznanej prawdzie chrześcijańskiej” o tym, że aborcja to zbrodnia oraz bycie „na zbawienne napomnienia zatwardziałym” mogą doprowadzić człowieka do stanu, z którego może nie być już powrotu. Biblia taki stan człowieka nazywa „dopełnieniem miary grzechu”.

Głoszone czasem poglądy, jakoby istniała pewność szansy na nawrócenie przed śmiercią, są kłamstwem szatana. Nie ma takiej pewności, tak jak nikt nie zna godziny i okoliczności swojej śmierci. Istnieje wprawdzie szansa (nie pewność) na nawrócenie pod koniec życia, jednak trzeba wziąć poważnie pod uwagę psychologiczne i duchowe  przeszkody, które wówczas się pojawią.

Przede wszystkim osoba, która chce się nawrócić, musi uznać, że to, co uznawała przez całe swoje życie za dobre lub będące dopuszczalnym kompromisem, takim nie jest. Jeśli jest odpowiedzialna za śmierć dziecka w aborcji, musi uznać swoją winę i, jeśli to możliwe, wyznać ją w spowiedzi. Przede wszystkim jednak musi jej żałować, gdyż to żal za grzechy jest pierwszym warunkiem otrzymania przebaczenia oraz pojednania się z Bogiem. Pytanie, na ile osoba, która przez całe życie powtarzała sobie, że dokonała dobrej decyzji, pod koniec życia będzie w stanie zmienić całkowicie zdanie.

Dodatkowo w godzinie śmierci przychodzi szatan, by nie dopuścić do nawrócenia. Człowiek może nie być w stanie stawić czoła jego oskarżeniom i pokusom rozpaczy, szczególnie gdy nie będzie miał obok siebie kogoś, kto go wesprze.

Popieranie aborcji świadczy też o braku refleksji nad tym, co będzie potem - po śmierci. Bo gdyby człowiek o tym pomyślał, czy naprawdę uznałby, że Bóg da mu życie wieczne w niebie, gdy on na ziemi zabrał lub nie protestował, gdy inni zabierali, życie ziemskie jego bliźniemu, dane mu przecież przez samego Boga?

18/08/2022

Jestem przeciwnikiem aborcji, to znaczy…

Kim jest przeciwnik aborcji? Wielu mówi – jestem przeciwko, ale. Tak jak nie ma katolika ale, nie ma też przeciwnika aborcji ale. Jeśli nie jesteś całkowitym przeciwnikiem aborcji, z konieczności jesteś jej zwolennikiem, nawet jeśli zaprzeczasz. Nie oszukujmy samych siebie. 

Albo wszyscy mają prawo do życia, albo nie ma czegoś takiego jak powszechne prawo do życia – wystarczy jeden wyjątek, by go po prostu nie było. Ludzie są sobie równi. Gdy ktoś jest wyłączony, każdy jest wyłączony. Nie łudźmy się - podważenie prawa do życia do tego właśnie doprowadzi, że życie każdego człowieka będzie zagrożone przez możliwość jego legalnego zabicia wbrew jego woli - czy to poprzez aborcję, czy poprzez eutanazję. Na tym polega sprawiedliwość, która jest i będzie, bo jej gwarantem jest sam Bóg. Chrońmy zatem życie nienarodzonych jak swoje własne życie!

Aby być przeciwnikiem aborcji, należy łącznie spełnić poniższe warunki:

- sprzeciwiać się każdej aborcji, nawet jeśli dziecko jest chore, niepełnosprawne, lub jeśli diagnoza sugeruje, że ma umrzeć niedługo po porodzie. Przy okazji warto tu wspomnieć, że strony organizacji za życiem są pełne świadectw rodziców, których dzieci, pomimo niekorzystnych diagnoz, urodziły się całkowicie zdrowe.

- nie ulegać manipulacjom, w których głosi się, jakoby ciąża była chorobą, której w niektórych przypadkach należy się „pozbyć”, aby matka „mogła żyć”. Jest to nieprawdą, a jeśli matka jest chora, a w wyniku terapii nastąpi poronienie, jest ono niezamierzoną tragedią, a nie aborcją. Podobnie  jest w przypadku ciąż pozamacicznych. Nieustannie środowiska proaborcyjne szukają matek, które zmarły podczas porodu, by ich przypadki przekłamywać, jakoby to sama ciąża, a nie towarzysząca jej choroba lub błędy lekarskie, była prawdziwym problemem.

- popierać organizacje walczące z aborcją lub pomagające rodzicom w trudnej sytuacji – jest to nasz obowiązek jako katolików, niezależny od sytuacji finansowej, gdyż modlitewne wsparcie jest dużo ważniejsze niż materialne. Sąd Najwyższy w USA obalił federalne prawo do aborcji w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa. Duchowa adopcja dziecka nienarodzonego to odmówienie jednej modlitwy i jednej tajemnicy różańca św. dziennie. Każdy jest w stanie wygospodarować tyle czasu. Najczęściej również stać nas na datek raz w miesiącu na wybraną fundację, np. Fundację Pro – Prawo do życia, Fundację Małych Stópek lub Fundację Rodzina i Życie, także lokalny Caritas pomaga matkom w trudnej sytuacji.

- popierać całkowity zakaz aborcji w prawie stanowionym. Katolik ma obowiązek popierać tylko takie prawo, które jest zgodne z prawem naturalnym i prawem Bożym, a sprzeciwiać się temu prawu, które jest z nimi niezgodne. Nie można ulegać manipulacjom, jakoby wolność drugiego człowieka była nadrzędna względem naszej wolności, więc gdy inni chcą czegoś, mamy na to pozwalać, bo to nie nasza sprawa – „nie chcesz aborcji, to jej sobie nie rób”. To jest nasza sprawa, bo chodzi o życie naszych braci i sióstr oraz o przyszłość naszej Ojczyzny. Występowanie przeciwko aborcji jest naszym prawem jako obywateli i naszym obowiązkiem wobec tych naszych rodaków i współobywateli, których życie jest zagrożone przez nieludzkie prawo aborcyjne. I co dla nas, katolików, jest najważniejsze - nikt nie może nam narzucić wyparcia się wiary i Boga, a tym jest w praktyce wyrażenie poparcia dla legalizacji aborcji.

Jeżeli katolik chce dać się przekonać do tego, że mordowanie dzieci w aborcji powinno być dozwolone dla tych, którym skrzywione sumienie na to pozwala, musi jednocześnie mieć świadomość, że jest to zdradą Chrystusa, której skutki ponosić będzie przez całą wieczność. 

11/08/2022

Aborcja – grzech przeciwko Bogu.

 

5. Nie zabijaj.

Aborcja najczęściej kojarzy się ze złamaniem piątego przykazania „Nie zabijaj”. Szczególnie okrutnym, barbarzyńskim, bo ofiarą jest niewinne dziecko. Porusza to, że życie człowieka dopiero się zaczęło, a już zostaje, nierzadko w strasznych męczarniach, zakończone. I to przez kogo – przez tych, którym Bóg okazał zaufanie i powierzył najcenniejszy ze swoich skarbów – swoje dziecko.

1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.

Jednak aborcja jest nie tylko złamaniem piątego przykazania. Uderza ona również w przykazanie pierwsze -  Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. To przykazanie nie oznacza tylko bicia pokłonów złotym cielcom czy Lucyferowi. Oznacza również podważanie praw Bożych, negację Jego pozycji jedynego Dawcy i Pana życia człowieka, umniejszanie Boga - Stwórcy wszechświata.

Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.

Aborcja uderza również w porządek miłości ustanowiony przez Boga. Zgodnie z nim w pierwszej kolejności mamy troszczyć się i otaczać miłością najbliższych, czyli współmałżonka i dzieci, potem rodziców, rodzeństwo, dalszą rodzinę, przyjaciół, sąsiadów. Dopiero w dalszej kolejności, gdy potrzeby tych pierwszych są zaspokojone, możemy i w miarę naszych możliwości powinniśmy troszczyć się też o obcych nam bliźnich. 

Dziecko ma w pierwszej kolejności prawo do naszego serca. Odmawiając mu tego, uderzamy najbardziej w przykazanie miłości Boga i bliźniego.