04/09/2023

Zwolennicy aborcji - skazani na zło.

Gdy człowiek wybiera dobro lub zło, skutki tych wyborów są bardzo rozległe. 

-  człowiek poprzez swoje dobre lub złe wybory sam staje się dobry lub zły. Wszelkie działania świadome, budują człowieka jako osobę i kształtują go zgodnie z tymi wyborami,

- świadomy wybór dobra sprawia, że nabywa on nawyku wybierania dobra i dalej niejako automatycznie czyni dobro, zaś wybór zła skazuje go niejako na kolejne złe wybory, jeśli w pewnym momencie świadomym wysiłkiem woli nie zawróci z tej drogi. Nie łudźmy się jednak, że jest to łatwe, gdyż nie tylko coraz bardziej utwierdzając się w złym, człowiek staje się na to zło ślepy, ale też wysiłek potrzebny do zmiany złych nawyków staje się coraz większy, a zdarza się, że dochodzi do tego, że jest on już przekraczający ludzkie siły. Bóg zawsze jest gotów, by pomóc, pytanie czy człowiek da jeszcze radę zwrócić się o pomoc lub czy ma kogoś, kto w jego imieniu Boga o tę pomoc poprosi. Cuda się zdarzają, ale jak mawiał św. Jan Maria Vianney - zdarzają się rzadko,

- wybory dobra oświecają człowieka, zaś wybór zła go zaślepia. Przestaje on dostrzegać to, co obiektywnie jest dobre, a co złe i zaczyna postrzegać za dobro to, co uważa za korzystne dla siebie, zaś za zło to, co dla niego jest niekorzystne. Innymi słowy ponieważ wybór zła zaślepia, nie umie on rozpoznać tego, co jest dla niego naprawdę dobre.

- wybór dobra lub zła wpływa na empatię wobec innych. Wybór dobra uwrażliwia człowieka na otaczającą rzeczywistość, pomaga dostrzegać innych ludzi, ich wyjątkowość, ich potrzeby, zaś wybór zła czyni człowieka obojętnym na wszystko, co nie odnosi się do tego coraz bardziej jedynego, co go interesuje - jego samego. Tragizmem tej sytuacji jest to, że człowiek, będąc w gruncie rzeczy słabą istotą, która rzadko osiąga w życiu to, co sobie wymarzy, zanurzając się w miłości własnej, uczy się nienawiści do siebie. Przyczyną tego jest fakt, że będąc całkowicie skupionym na sobie, jest jednocześnie nieustannie sfrustrowany sobą,

- życie w łasce uświęcającej i związany z tym wybór dobra, wiąże człowieka z Chrystusem, przyjmowana Komunia Święta jednoczy człowieka i Boga coraz bardziej, a wola ludzka coraz lepiej rozumie i pełni wolę swojego Boga, wybory zła z kolei oddają człowieka coraz bardziej pod wpływ szatana, kłamcy i zabójcy i sprawiają, że zaczyna on pełnić wolę diabła, którego przez zło obrał za swojego ojca.

Co dzieje się z człowiekiem, który decyduje się na popieranie aborcji w jakiejkolwiek formie - począwszy od traktowania aborcji jako "prawa kobiet" do zabicia swojego dziecka póki jest ono jeszcze nie narodzone - czyli aż do chwili porodu, poprzez postrzegania jej jako "tragicznej decyzji", którą "czasami trzeba podjąć" aż do obłudnego twierdzenia, jakoby "ja aborcji nie popieram", bo "ja bym nie zabiła swojego dziecka", ale inni niech "sami decydują"?

Najpierw trzeba sobie uświadomić jak wielkim złem jest aborcja. Jest to morderstwo najbardziej niewinnej osoby na świecie, związane często z odmówieniem jej miana człowieka, a czasami nawet haniebnym i uwłaczającym ludzkiemu rozumowi oskarżeniem o próby zniszczenia życia matce itp. Dziecko jest dawane rodzicom jako najbardziej niesamowity dar od Boga, udział w Jego dziele stworzenia, do którego to daru dołączone są ogromne łaski i błogosławieństwa, które właściwie przyjęte zapewnią każdemu rodzicowi niebo i zbawienie. Bóg dając rodzicom dziecko, daje też kogoś, kogo łatwo będzie kochać, dzięki komu rodzice łatwo wypełnią nakaz miłości bliźniego oraz będą mieli każdego dnia miliony szans, by wszystko, co czynią swoim dzieciom, uczynić Chrystusowi. Trudno odrzucić Boga bardziej niż poprzez odrzucenie tego daru, tej okazji do współdziałania z Bogiem w trosce o jedno z Jego dzieci.

"Gdy człowiek upadnie w grzech śmiertelny nie ma ciemności bardziej mrocznych ani rzeczy tak ciemnej i czarnej, od której jego dusza byłaby o wiele bardziej mroczna" napisała św. Teresa z Ávila. Popieranie aborcji skazuje człowieka na zagłębienie się w tym mroku zła, odbiera mu powoli wrażliwość i racjonalność oraz oddaje w ręce szatana. Mogliśmy to widzieć w czasie czarnych marszów, podczas których niektóre hasła były tak wulgarne i okrutne, że trudno nawet przyjąć, że pochodziły od człowieka, tak były bowiem diabelskie.

Porzućmy kłamstwa o aborcji, odwróćmy się od fałszu i obłudy rzekomych "praw" i "wyborów". Nikt nie ma prawa zabijać, a wybór zła kosztuje zbyt wiele - bo zapłatą jest dusza człowieka i życie wieczne.


20/05/2023

Zwolennik aborcji wrogiem Dawcy życia.

 Wydaje się, że obrońcy życia wpadli w pułapkę wykluczania Boga z dyskusji o aborcji. Jest to duży błąd, gdyż prawo Boże jest uznawane przez bardzo wiele osób. Również dla niewierzących fakt, iż Bóg jednoznacznie zakazuje aborcji, może być argumentem - przecież wielu z nich nie chce być wrogiem Boga, nawet jeśli nie chcą być Jego przyjaciółmi. Podobne zdanie prezentuje zmarły niedawno kardynał George Pell, gdy doradza obrońcom życia: "Należy wyraźnie odwołać się do nauczania Kościoła, który opowiada się zdecydowanie przeciwko odbieraniu życia niewinnym." Kardynał Pell zwraca uwagę na to, że wielu spośród chrześcijan, którzy nie praktykują regularnie w kwestii życia i śmierci nienarodzonych "jest po prostu zagubionych, pod presją i dokonuje niewłaściwych wyborów z dużymi oporami. Pomogłaby im Boska prawda."

Tymczasem my często wolimy podkreślać, że aborcja jest morderstwem bez względu na wiarę lub jej brak u rodziców dziecka poczętego. Na argumenty, że zakaz aborcji to prawo "fundamentalistów" katolickich spieszymy z argumentami ze świata nauki (embriologia, biologia) oraz neutralnej religijnie etyki.

Te argumenty są słuszne i oczywiście należy je przywoływać, jednak nie można zupełnie rezygnować z argumentów o charakterze religijnym. 

Do wzmocnienia prawa sprawiedliwego względem poczętych dzieci potrzebujemy poparcia społecznego. Nigdy nie będzie ono 100%. Dlatego trzeba mobilizować też tych, którzy dla "etyki" czy "sprawiedliwości" nie będą chcieli się angażować w walkę o cudze życie. Tacy muszą wyraźnie usłyszeć, że walka o życie ziemskie nienarodzonych to walka o ich życie wieczne i nie mogą jej przegrać. 

"Tym, którzy zabijają, odbierając życie niewinnym, powinno się przypomnieć, że zabójstwo jest niezgodne z Bożym prawem." mówi dalej kard. George Pell. Warto tutaj też wspomnieć słowa św. Ambrożego, Doktora Kościoła: "Kto nie broni bliźniego od krzywdy, choć może to uczynić, dopuszcza się takiej samej winy jak ten, kto wyrządza krzywdę". Może warto pobudzić ludzi do refleksji, czy oni naprawdę nie mogą bronić nienarodzonych od krzywdy, jaką jest aborcja? Może należy im uświadomić ogrom tej zbrodni - aborcja jest bowiem grzechem wołającym o pomstę do nieba, jednym z czterech takich grzechów (jest bowiem umyślnym zabójstwem). Czy naprawdę chcemy brać na sumienie współudział w aborcji przez milczenie, zaniedbania, a może wręcz popieranie praw tzw "wyboru"? 

Kard Pell zauważa: "Odkąd jestem księdzem, widzę, jak sami wykluczamy Boga z tej debaty." Zwraca też uwagę na niezamierzone konsekwencje takiej postawy: "Niemówienie o Bogu pomaga tym, którzy chcą, żeby wszelka debata religijna zniknęła z forum publicznego." I na koniec stwierdza rzecz, która powinna być dla nas teraz oczywista: "Powinniśmy z powrotem włączyć Go do tej dyskusji".

05/04/2023

Poniżenie małżeństwa i rodziny a aborcja.

 "Któż opisze poniżenie dzisiejszego małżeństwa? Czegóż nie przedsięwzięto, by na sztych wystawić rodzinę? Wciskają się doktryny, określając rodzinę jako środek kolektywizowania przyrostu ludzkiego na rzecz rewolucji i w ramach jej planu gospodarczego. Zza innej granicy idą hasła przeorganizowania rodziny na państwowy instytut hodowli czystych wartości rasowych. A najszerzej reklamowano u nas bezwzględny prymat szczęścia osobistego w małżeństwie i określano zarówno małżeństwo jak i rodzinę jako zakład użycia, z którego to zakładu można dowolnie wyłączać to wszystko, co ciąży, krępuje i obowiązki nakłada, przede wszystkim to, co według tej teorii jest najniewygodniejsze, czyli dziecko. Wszak jutrzenkę życia ludzkiego określano jako równoznaczną z piekłem kobiet. Morze atramentu wypisano dla propagandy tych szaleństw. Spuszczano z łańcucha wszystkie chucie, by zaszczuć obrońców świętości ogniska domowego. Z wszystkiego kuto przeciw rodzinie sofistyczne argumenty." - są to słowa z przemówienia kardynała Augusta Hlonda na otwarcie I Studium Katolickiego o rodzinie z 1935 roku.

Atak na rodzinę i małżeństwo wydaje się nowoczesnym, samobójczym wynalazkiem, związanym z ideologią gender czy ideologią tęczową, ale tak naprawdę diabeł zawsze nienawidził rodziny, jako miejsca, w którym następuje przekaz wiary w Boga, patriotyzmu, tradycji, gdzie ludzie uczą się wartości, odpowiedzialności oraz tego, czym naprawdę jest miłość. A nie jest ona tym, co sugerują zwolennicy okaleczonej przez brak koloru czystości tęczy.

Wzajemna miłość małżonków najlepiej zabezpiecza dobro i bezpieczeństwo ich dzieci. Jeśli dziecko poczyna się podczas jednorazowego zbliżenia dwóch osób, które nie planują nie tylko wspólnej przyszłości, ale nawet kolejnego spotkania, często staje się ono nieznośnym ciężarem, którego jak najszybciej będą chcieli się pozbyć.

Dlatego wszelkie działania mające na celu pomoc rodzinie, wywyższenie i promocję małżeństwa, ukazywanie jak piękną drogą jest sakramentalne małżeństwo - odpowiedzialny wybór na całe życie, oddanie się bezwarunkowo drugiej osobie w pełnym zaufaniu, budowanie rodziny Bogiem silnej, są w swojej istocie również działaniami pro-life. 

Natomiast wszelkie poniżenia małżeństwa, np poprzez sztuczne i oparte na kłamstwie zrównywania go z niezgodnym z naturą tzw związkiem jednopłciowym, jest zawsze działaniem proaborcyjnym. Nie może zatem dziwić, dlaczego ruchy aborcyjne i ruchy LGBT są w tak doskonałej komitywie - ich początkiem jest to samo zwiedzenie diabelskie, zakłamujące rzeczywistość, próbujące za wszelką cenę ukazać uśmiercenie dziecka jako wolność zaś "małżeństwo" jednopłciowe jako równe małżeństwu mężczyzny i kobiety. Jak bardzo zaślepionymi są ludzie, którzy nie chcą dostrzec, jak nędzną podróbką wolności jest aborcja oraz jak bardzo związek dwóch osób jednej płci nie nadaje się do stworzenia rodziny i produkować będzie tylko okaleczonych psychicznie i duchowo ludzi, jeśli prawo, nie zważając na dobro dziecka, umożliwi im adopcję.

14/02/2023

Aborcja - piekło kobiet.

 Podczas strajku aborcjonistek pojawiło się wśród innych haseł również "piekło kobiet". Słowo to,  pochodzące z języka religii, zostało wykorzystane także po to, by ośmieszyć samą rzeczywistość piekła, by słowo to przestało się kojarzyć z wieczną karą, a zaczęło z udręką ziemską. A tą udręką, według strajkujących lewaczek, miałaby być niemożność zabicia swojego potomstwa.

Hasło bardzo przewrotne, brzmiące jak drwina diabła ze swoich oddanych sług, którzy w jego imię promują śmiertelny grzech, za który karą jest właśnie piekło. Ponieważ człowiek, póki żyje, może odwrócić się od swojego grzechu i zawsze w Bogu znajdzie miłosiernego Ojca, "wysyłanie" ludzi do piekła nie jest właściwe i nie jest moją intencją. Ludzie żyjący na ziemi, choćby w największych grzechach, zostali odkupieni Krwią Jezusa i zawsze mogą przyjąć Jego miłość. Zbawienie tych, którzy od grzechu się odwrócili, również nie jest im zagwarantowane, więc z pokorą oraz "bojaźnią i drżeniem" muszą o nie zabiegać, bardziej przejmując się swoim grzechem, niż cudzym, bowiem "jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy". Wielu zapewne potępiło się uspokajając siebie złudnie, że ich grzech jest przecież mniejszy niż grzech drugiego.

Niemniej trzeba jednak poruszyć i ten trudny temat - temat piekła.

Nie wszyscy wiedzą, że piekło dla diabłów, które są duchami jest czymś zupełnie innym niż dla nas ludzi - którzy jesteśmy dziećmi Bożymi, stworzeniami duchowo-materialnymi.

Diabeł swoje piekło ma niejako w sobie. Z racji swojej duchowej natury, będąc jeszcze aniołem, widział w sobie Boga, w sobie odczytywał Jego wolę i pełnił ją. W chwili buntu, zmieniając się z pięknego anioła w ohydną bestię - szatana - nie widzi on już w sobie Boga, od którego został odłączony. Gdy spogląda w siebie, widzi tylko swoją nienawiść do Najwyższego, która jest jednocześnie jego nienawiścią do siebie samego. Jako przeznaczony do służby Bogu, nie mogąc już pełnić tego, do czego został stworzony, odczuwa on do siebie ogromne obrzydzenie, gardzi sobą, jednocześnie będąc niezdolnym do zmiany. Widzi on w sobie, że nie może spełnić tego, co jest jego zadaniem, nie może osiągnąć swojego jedynego celu, jakim jest spełnienie woli Bożej w służbie. Gdy krzyknął "nie będę służyć" stracił cel swojego istnienia. Piekło dla diabła jest nieustającą udręką, której nic nie jest w stanie załagodzić.

Dla aniołów pierwszy grzech stał się przyczyną piekła, ponieważ mają one doskonałe poznanie i nie mogliby już, mówiąc po ludzku, sprawy przemyśleć i zmienić zdanie. Nie tak jest z ludźmi. Człowiek żyjący tu, na ziemi, choćby żył w największych grzechach i najbardziej jak może wyrzekł się Boga, dokonał apostazji u samego Papieża, żyje jednak w Bogu, gdyż nie ma tak wielkiego grzechu, który (dzięki ofierze Chrystusa) mógłby go od Boga odłączyć całkowicie za jego życia ziemskiego. Oznacza to, że grzesznik, chociaż odczuwa często konsekwencje swoich grzechów, nie odczuwa jednak skutków definitywnego odłączenia z Bogiem pomimo tego, że grzech śmiertelny zrywa więź miłości i stanowi śmiertelne zagrożenie piekłem. 

KKK 1033 mówi: "Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem “piekło”."

Człowiek, stworzony nie tyle do służby, ile jako dziecko Boga, otaczany przez Niego ojcowską miłością, piekło przeżywa inaczej niż diabeł. Gdy z chwilą śmierci następuje odłączenie się od Boga, wywołuje ono w nim również niewyobrażalne cierpienie. Człowiek staje się niezdolnym do miłości, dobra i jakiejkolwiek pociechy, bo to wszystko jest tylko w Bogu. Ponieważ duchowe cierpienia są o wiele boleśniejsze, udręki cielesne niejako "łagodzą" je i odrywają od nich człowieka. W tym sensie można powiedzieć, że piekło jest gorsze dla diabłów niż dla ludzi i one cierpią w nim bardziej.

Są to przerażające fakty, które na pewno trudno się czyta. Dlatego też tym bardziej człowiek powinien odwrócić się ze zgrozą od zbrodni zabijania dzieci nienarodzonych, bowiem każdy współudział w tak wielkim złu jest grzechem śmiertelnym, karanym przez Kościół ekskomuniką. Aborcja jako zabójstwo jest grzechem wołającym o pomstę do Boga. Kara ekskomuniki nie jest w ścisłym sensie karą, ale ostrzeżeniem przed lekceważeniem aborcji. Wielu stara się za podszeptem diabła zamącić obraz tej zbrodni, a nawet przedstawić ją jako coś dobrego, co ratuje życie kobiet bądź pomaga im w trudnej sytuacji, co uwalnia od zbyt wielkiego ciężaru, którego nie mogą unieść, lub pozwala na swobodne decydowanie o sobie, bez ograniczeń i bez zobowiązań. Dlatego Kościół najjaśniej, jak to możliwe, przedstawia prawdę o aborcji, mówiąc - jeśli będziecie mieli w niej udział, nie możecie mieć udziału w Bogu.

Na koniec chciałabym przypomnieć o tym, co najpewniej pomaga innym w nawróceniu - jest to nasza modlitwa. Nie dajmy się zwieść, że jest inna, lepsza metoda. To nie tłumaczenie, straszenie czy zachęcanie może odmienić serce człowieka - ale otoczenie go modlitwą, by diabeł nie miał już dostępu ze swoim ciągłym hałasem i zamieszaniem. Wtedy człowiek ma szansę usłyszeć ciche pukanie Chrystusa.

10/02/2023

Obłuda sprzymierzeńcem aborcji.

Św. Jan Paweł II w swojej encyklice "Redemptor hominis" pisze: "Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem." Słowa te wyrażają prawdę o tym, że łącząc się z naturą ludzką, Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, jednocześnie uświęcił nasze człowieczeństwo i stał się miarą wartości każdego człowieka na każdym etapie życia.

Katolik, który popiera lub toleruje prawo innych do popierania aborcji (co w oczach Bożych jest tym samym, bo dla Boga liczy się przede wszystkim serce człowieka i intencja, a nie tylko sam czyn), zapomina najwyraźniej, że Bóg rozpoczynając swoje ziemskie życie jako Człowiek, rozpoczął je od samego początku - a tym początkiem jest poczęcie: "Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus" mówi św. Gabriel Archanioł. Podczas zwiastowania, mocą Ducha Świętego, Maryja poczyna Syna Bożego w swoim łonie. Czy taki katolik ośmieli się nazwać nowopoczętego Syna Bożego płodem? A jednak nie budzi się w nim protest, gdy słyszy to słowo używane wobec innych dzieci Boga.

Kiedy katolik porzuca służbę Bogu i bierze sobie za pana diabła, ma dwie drogi - apostazję lub hipokryzję. Wybór apostazji pozwala mu otwarcie bronić "prawa do aborcji". Wybór hipokryzji umieszcza go w ciągłym manewrowaniu między prawdą Bożą, co do której chce udawać, że ją uznaje, a kłamstwem diabła, którą naprawdę przyjął swoim sercem. Taki katolik-obłudnik będzie unikał wszelkiej myśli o życiu prenatalnym Boga, zaś chętnie będzie mówił o wolności, do której wyswobodził nas Chrystus. Tylko że nie do takiej wolności nas wyswobodził Chrystus, która ma komukolwiek dać możliwość wybrania zła, ale do takiej, która daje siłę wyboru dobra. Podkreślając prawo niewierzących do postępowania zgodnie z brakami swojego sumienia (a warto pamiętać, że wielu niewierzących jednak idzie za jego głosem i sprzeciwia się mordowaniu nienarodzonych), zapomina, że jako chrześcijanin został wezwany do budowania Królestwa Chrystusa na ziemi i stawania w obronie praw Bożych. Aborcja z kolei jest najlepszym i najpewniejszym sposobem na budowanie królestwa szatana zabójcy.

Katolik-obłudnik nie ma już poczucia, że prawa Boga są uniwersalne i dobre dla każdego. Bóg stworzył wszystkich ludzi, a Jego prawa ochraniają każdego człowieka przed zrobieniem sobie krzywdy. Jeżeli ktoś twierdzi, że prawa Boże nie są dla niego dobre, oznacza to, że nie jest w stanie spojrzeć głębiej w siebie samego, nie udało mu się rozpoznać swojej ludzkiej natury i nie rozumie, co w dłuższej perspektywie jest dla niego i całej społeczności ludzkiej korzystne. Nie jest to dziwne w świecie, który, zgodnie ze Słowem Bożym, należy do szatana. On bowiem nieustannie sączy swoje kłamstwa, które niestety wielu bezmyślnie lub świadomie powtarza.

Obłuda oddala od Boga, Bóg bowiem brzydzi się kłamstwem, nienawidzi fałszu. Najsurowsze słowa Pana Jezusa z Ewangelii, są to słowa do obłudników. Obłudnik udaje sam przed sobą, że stoi po stronie Boga, jednak jego czyny nie są realizacją Bożych przykazań. Taki obłudnik lubi podkreślać "jestem katolikiem", a w obecnym świecie wielu, mających na sumieniu co najmniej tchórzostwo, będzie stawać w jego obronie. Jeśli jest znany, wielu wręcz będzie cieszyć się z tego, że publicznie deklaruje swoją przynależność do Kościoła, zamykając oczy na zdradę Boga. 

Na koniec wspomnijmy słowa Jezusa, wypowiedziane najpierw do faryzeuszów: "Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi", a potem słowa wyjaśnienia skierowane do uczniów: "Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym."

To z nieczystego wnętrza człowieka pochodzą myśli o zabójstwie dziecka, które pojawiło się nie w porę, z nieczystego wnętrza pochodzą myśli o daniu przyzwolenia innym do zabijania swoich dzieci, z nieczystego wnętrza pochodzą myśli "to nie moja sprawa", gdy przelewana jest krew naszych małych nienarodzonych sióstr i braci. Obłudnik myśli, że jego wnętrze jest czyste dzięki pustym słowom i bezpodstawnym deklaracjom. Ale Bogu nie wystarczy mówić "Panie, Panie".

07/01/2023

Popieranie aborcji sprzeciwia się wierze, która zbawia.

"Masz tylko jedną duszę i jeśli będzie zbawiona, wszystko zbawione. Jeśli stracona, wszystko stracone na zawsze" powiedział św. ks. Jan Bosko. Wszyscy wiemy,  że Chrystus poprzez swój krzyż wysłużył nam zbawienie. Jako warunek przyjęcia tego zbawienia, żądał wiary. Nie jest to jednak dowolna wiara w Chrystusa Zbawiciela, bo Jezus przestrzega przed mówienie Mu "Panie, Panie". Chrystus wymaga od człowieka takiej wiary, która uczyni tego człowieka zjednoczonym z Nim, która uczyni człowieka tak zjednoczonym, że będą z Chrystusem jednym ciałem - zgodnie ze słowami św. Pawła - już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. To zjednoczenie nie może być tylko poprzez uczucia czy przywiązanie, poprzez pewien posłuch i przestrzeganie nauki Jezusowej zgodnie ze swoim sumieniem, które przecież u człowieka skażonego grzechem pierworodnym może popełniać straszne nieraz błędy. To zjednoczenie jest możliwe jedynie w Jego Ciele Mistycznym - w Kościele katolickim poprzez Komunię Świętą.

Wiara, która zbawia, jest tą wiarą, która doprowadzi człowieka do pełni stołu Pana - do spożywania Jego Ciała, które daje życie wieczne. Jak wiemy, wielu opuściło Jezusa, gdy usłyszeli naukę o Eucharystii, bo za trudna była dla nich ta mowa. Również dzisiaj wielu opuszcza Chrystusa, który jest, dla Chrystusa, który chcieliby, aby był. Ale nie ma innego Chrystusa jak Ten, który wciela się nieustannie dla nas, gdy w czasie konsekracji chleba i wina zmieniają się one w Ciało i Krew naszego Boga, pokarm życia wiecznego. Przynależąc w pełni do Kościoła - poprzez spożywanie Komunii Świętej oraz poprzez wyznawanie wiary katolickiej, jesteśmy w pełni zjednoczeni z Chrystusem, zaś wiara katolicka jest tą wiarą, która zbawia.

Dlatego, że wiara katolicka jest tą wiarą, która jako jedyna zbawia, musimy ją przyjąć w całości. Nie może być nic, z czym byśmy się nie zgadzali. Dlaczego? Bo wiara katolicka jest nam dana od samego Chrystusa, podtrzymywana i wyjaśniana przez Ducha Świętego, a Bóg nie może się mylić. Jeśli odrzucamy cokolwiek ze świętej wiary katolickiej, zarzucamy Bogu kłamstwo. A to jest grzechem śmiertelnym, bluźnierstwem i zwykłą głupotą. 

Czasami słyszy się głosy, że "katolicy nie mogą robić aborcji, bo im Kościół zabrania". Jest to subtelne kłamstwo, chociaż ma mocne pozory prawdy. Kościół katolicki po pierwsze niczego nie zabrania w sensie, że nie ustala sobie jakiegoś "programu moralnego", którego jego wyznawcy mają słuchać, a inni mogą nie słuchać. To, czego naucza Kościół, jest uniwersalną prawdą, której powinien słuchać każdy człowiek, gdyż nauka Kościoła jest oparta na prawie naturalnym i odzwierciedla prawdę o człowieku. Jeśli Kościół stwierdza, że coś jest złe dla człowieka, jest ono złe dla każdego człowieka, bo każdy człowiek został stworzony przez Boga. Fakt, że człowiek w swojej wolności może działać na swoją szkodę, odrzucając naukę katolicką, jest innym zagadnieniem. Także to nie jest tak, że "katolik nie może, bo KK zabrania", ale aborcja jest morderstwem, dlatego jako mord na niewinnej istocie jest potępiana przez Kościół. Gdyby aborcja nie była morderstwem niewinnego dziecka, nie byłaby potępiana. Ze względu na to, że po pierwsze aborcja jest bardziej okrutną i odrażającą zbrodnią niż zwykłe morderstwo z uwagi na ofiarę i tożsamość morderców (rodzice, lekarze), oraz z uwagi na to, że wokół niej krąży mnóstwo kłamstw szerzonych przez ojca kłamstwa - diabła przy pomocy jego sług - jest ona dodatkowo karana ekskomuniką.

Jakiekolwiek popieranie aborcji - od otwartego żądania jej legalności, poprzez wszelkiego rodzaju kompromisy, aż do zakłamanego i obłudnego "ja nie zrobię, ale inni przecież nie wierzą" czy tchórzliwego milczenia, które przecież "oznacza zgodę" i bierności, jest jawnym sprzeciwem przeciwko wierze katolickiej. A ten sprzeciw oznacza, że taka wiara już nie zbawia.