Mówią, że kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda nałoży buty. Niewątpliwie życie dostarcza na to nieustannie dowodów. Jednak to prawda jest zwycięska. Prawda paradoksalnie zwycięża też wśród zwolenników aborcji. Mają oni powoli dość swoich własnych kłamstw. Coraz bardziej kłopotliwa staje się konieczność ciągłego zarzucania "nienawiści" tym, którzy mają po prostu 100% racji w swoich dobrze sformułowanych i niepodlegających dyskusji argumentach.
Niestety nie skutkuje to u nich odwróceniem się ze wstrętem od tej straszliwej zbrodni. Raczej zaczynają mówić wprost - aborcja to morderstwo na naszym dziecku, ale tego właśnie żądamy - prawa do zabicia dziecka, gdy jest ono niechciane. Jeden ze sztandarów podczas protestu aborcjonistek w USA mówi " I'd rather be a murderer then a mother" - czyli "Prędzej zostanę morderczynią niż matką". Czy ta bezpośredniość spowoduje koniec prawa aborcyjnego? Jest na to nadzieja, bo spora część społeczeństwa chce kłamstw, by pozostać bierna. Jeśli nie będzie miała "dostawy" kłamstwa w stylu - to nie dziecko, ale płód, to część ciała matki, chcemy mieć tylko wybór, nie chcemy aborcji - wówczas może nie być już tak chętna, by tolerować nazwane wprost dzieciobójstwo aborcyjne.
Nieustannie pojawiają się też fakty, które obnażają niegodziwość aborcji i pokazują jakie skutki powoduje w społeczeństwie akceptacja dla mordowania nienarodzonych dzieci: handel organami lub tkankami dzieci nienarodzonych, wykorzystywanie martwych ciałek dzieci w przemyśle farmaceutycznym czy kosmetycznym, odkrywane co jakiś czas zwłoki malutkich dzieci w oczyszczalniach ścieków, bezkarność matek, które po narodzeniu mordowały dzieci (Kanada), pomysły, aby "wybór" przedłużyć do chwili porodu, gdy matka zobaczy dziecko i "zdecyduje" (USA), tuszowanie pedofilii przez kliniki aborcyjne, pomysły eutanazji dzieci spowodowane mentalnością aborcyjną, nienawiść młodych kobiet do dzieci, przy jednoczesnym uwielbianiu piesków i traktowaniu ich jak dzieci, klęska demograficzna i wiele innych.
Może w końcu też zostanie usłyszany głos kobiet, które żałują swojej aborcji i opowiadają o ruinie swojego życia spowodowanej przez ich "wolny wybór". Lewica nieustannie zaprzecza istnieniu syndromu poaborcyjnego, pomimo oczywistości jego występowania. Jedną z wielu historii, które słyszałam, jest ta o pracownicy korporacji, która wszystkim kolegom i koleżankom opowiadała o swojej aborcji i jaki to zrobiła "dobry wybór". Prawda wyszła na jaw podczas jednej z imprez integracyjnych, gdy po alkoholu wyciągnęła zdjęcie z usg i powiedziała ze łzami "to wszystko, co mi zostało po moim dziecku".
Zwycięstwo prawdy będzie końcem aborcji. Oby nadeszło jak najszybciej.
Trudno powiedzieć, w którą stronę pójdzie świat i czy ta prawda wyzwoli. Możliwe jest, że pójdzie w stronę legalnego morderstwa nazywanego po imieniu.
OdpowiedzUsuńTa droga kończy się samozniszczeniem. Nie ma co udawać, że Bóg będzie błogosławił społeczeństwom, które zabijają swoje dzieci. A diabeł, zabójca, wprowadzi takie zasady, które sprawią, że te społeczeństwa albo wyginą (demografia) albo zostaną podbite przez innych. Oczywiście nie za naszego życia, może to trwać i 100 czy 200 lat.
OdpowiedzUsuń