Popierający aborcję wprost lub dopuszczający możliwość prawnego usankcjonowania aborcji muszą sobie w pełni uświadomić swoją sytuację przed Bogiem. Szczególnie w drugim przypadku sumienie może być uśpione tym, że „ja przecież nigdy aborcji bym nie zrobił/a”. Jest to hipokryzja, która w praktyce oznacza, że moje dzieci mają mieć prawo do życia, a cudze dzieci już niekoniecznie. Błąd znany już z Ewangelii, gdy Żydzi, „aby się usprawiedliwić” pytali Jezusa, kto jest moim bliźnim. Pojawiają się również głosy, jakoby istniała możliwość bycia katolikiem „pro-choice”. Jeśli takiego katolika ma zbawić jajeczko lub Mikołaj, zapewne można. Ale jeśli zbawić ma Chrystus, który nakazał nam pełnić wolę Ojca, jak to miałoby być możliwe? Czy Ojciec, dając życie, jednocześnie mógłby chcieć, aby nowo poczęty człowiek nie wypełnił planu Bożego i został tego życia pozbawiony w wyniku morderstwa przez tych, którym Bóg to życie powierzył oraz przez tych, którzy mają powołanie by być lekarzem, służyć życiu?
Aby wejść do Królestwa Bożego należy odwrócić się od grzechu
i zwrócić się do Boga. Nie ma innej drogi. A wejście na drogę nawrócenia jest
niemożliwe przy jednoczesnym popieraniu aborcji. Nawrócenie oznacza, że
człowiek uznaje prawa Boże i postanawia nie wykraczać w swoim życiu poza obręb Bożych
przykazań.
Nawrócenie jest zawsze możliwe, bo póki trwa życie
człowieka, może on przyjąć zbawienie wysłużone na krzyżu przez Chrystusa.
Kłamstwem szatana jest, jakoby istniał grzech, którego Bóg nie wybacza. Nie
istnieje, więc również aborcja nie jest takim grzechem.
Grzechy przeciwko Duchowi Świętemu, o których Jezus mówi, że
nie mogą być wybaczone, nie są pojedynczym grzechem. Są raczej stanem, do którego doprowadza się człowiek
idąc drogą grzechu, utwierdzając swoją w nim wolę tak, że nie dociera już do
niego łaska Ducha Świętego, bez której nie ma zbawienia. Rozpacz po dokonaniu
aborcji i utwierdzenie się w przekonaniu, że nie ma wybaczenia, mogłaby być
takim przypadkiem, dlatego Kościół nawołuje człowieka, aby po grzechu
śmiertelnym jak najszybciej przystąpił do sakramentu spowiedzi. Długotrwałe odłączenie od Boga oznacza bowiem ustawiczną utratę wrażliwości w życiu
duchowym. Również uporczywe sprzeciwianie się „uznanej prawdzie
chrześcijańskiej” o tym, że aborcja to zbrodnia oraz bycie „na zbawienne
napomnienia zatwardziałym” mogą doprowadzić człowieka do stanu, z którego może
nie być już powrotu. Biblia taki stan człowieka nazywa „dopełnieniem miary
grzechu”.
Głoszone czasem poglądy, jakoby istniała pewność szansy na
nawrócenie przed śmiercią, są kłamstwem szatana. Nie ma takiej pewności, tak
jak nikt nie zna godziny i okoliczności swojej śmierci. Istnieje wprawdzie szansa
(nie pewność) na nawrócenie pod koniec życia, jednak trzeba wziąć poważnie pod
uwagę psychologiczne i duchowe
przeszkody, które wówczas się pojawią.
Przede wszystkim osoba, która chce się nawrócić, musi uznać,
że to, co uznawała przez całe swoje życie za dobre lub będące dopuszczalnym
kompromisem, takim nie jest. Jeśli jest odpowiedzialna za śmierć dziecka w
aborcji, musi uznać swoją winę i, jeśli to możliwe, wyznać ją w spowiedzi. Przede
wszystkim jednak musi jej żałować, gdyż to żal za grzechy jest pierwszym
warunkiem otrzymania przebaczenia oraz pojednania się z Bogiem. Pytanie, na ile
osoba, która przez całe życie powtarzała sobie, że dokonała dobrej decyzji, pod
koniec życia będzie w stanie zmienić całkowicie zdanie.
Dodatkowo w godzinie śmierci przychodzi szatan, by nie
dopuścić do nawrócenia. Człowiek może nie być w stanie stawić czoła jego
oskarżeniom i pokusom rozpaczy, szczególnie gdy nie będzie miał obok siebie
kogoś, kto go wesprze.
Popieranie aborcji świadczy też o braku refleksji nad tym,
co będzie potem - po śmierci. Bo gdyby człowiek o tym pomyślał, czy naprawdę
uznałby, że Bóg da mu życie wieczne w niebie, gdy on na ziemi zabrał lub nie
protestował, gdy inni zabierali, życie ziemskie jego bliźniemu, dane mu
przecież przez samego Boga?
Miłość Boża jest tak wielka, że wybaczy człowiekowi straszny grzech popierania aborcji/aborcji. Głupota ludzka jest tak wielka, że wielu nie poprosi o zmiłowanie i przebaczenie.
OdpowiedzUsuńTo niestety prawda.
OdpowiedzUsuń