26/11/2022

Dlaczego tak trudno walczy się z aborcją?

Jedną z przyczyn na pewno jest fakt, że jej ofiary łatwo ignorować. Ludobójstwo aborcji jest zupełnie inne od innych ludobójstw znanych historii. Nie nastąpi żaden koniec wojny, gdy ustanie przyczyna mordów, ludzie będą mogli odkopywać stare groby, a politycy powtarzać "nigdy więcej".

Czasami wprawdzie odkrywane są ciałka dzieci zamordowanych w aborcji - np gdy były przechowywane w domu przez lekarzy-aborterów szaleńców lub gdy matka swoje zbyt już duże dziecko wyrzuca do kanalizacji i odnajdują je pracownicy oczyszczalni ścieków. Jednak te pojedyncze przypadki nie zmieniają faktu, że przemysł aborcyjny oraz klientki aborcji farmakologicznej dość sprawnie pozbywają się dowodów swoich zbrodni i ciał swoich ofiar.

Kolejną z przyczyn jest zmuszanie do tolerancji tych, którzy właściwie nie są zbyt chętni do popierania aborcji, ale jednocześnie nie chcą stawać do otwartej walki o życie dzieci. Zniechęca ich głównie fakt, że zwolennicy aborcji mnożą oskarżenia zbyt absurdalne, by można było sensownie z nimi polemizować.

Dopóki źli ludzie są w mniejszości, mówią o prawach mniejszości, stosując szantaż i manipulację. Jednak kiedy uda im się przekonać większość do światopoglądu aborcyjnego (niestety dzieje się to dopiero na ruinach społeczeństwa), wówczas zaczynają używać siły większości. Gdy tylko mogą, wprowadzają do prawa przepisy zezwalające na zabijanie dzieci, a nawet dążą do uznania prawa do zbrodni za prawo człowieka. 

Dużym problemem jest wszechobecna teraz mentalność "skoro tego chcę, to tak jest". To prawda, że aborcja była zawsze, ale zawsze też była postrzegana jako zabójstwo dziecka i robiona w ukryciu jako ewidentne przestępstwo. Obecnie zdeprawowane społeczeństwa mówią "chcę by pozbycie się przeze mnie dziecka przez morderstwo było tylko moim prywatnym wyborem i niczym więcej". 

Trzeba również wspomnieć o stylu dyskusji o aborcji, gdzie pomija się istotę zła wyrządzonego drugiemu człowiekowi, mam tu na myśli dziecko nienarodzone. Mówi się o matce, jej życiu, jej odczuciach, jej trudnej często sytuacji, ucieczce ojca, o fakcie, że to ona ponosi przynajmniej ciężar donoszenia ciąży, a często i wychowania, bo warunki rodzinne/społeczne utrudniają jej skorzystanie z możliwości oddania dziecka do adopcji. Mówi się o wolności, o prawie ustawowym, o prawie do prywatności, o prawie do braku ingerencji w życie prywatne, a starannie unika się oczywistego faktu, że w aborcji odbiera się życie człowiekowi, który już żyje i ma prawo dalej żyć. I że to prawo stoi wyżej niż wszystkie inne prawa.

Kolejną sprawą jest brak właściwej edukacji. Przede wszystkim brak edukacji o życiu prenatalnym człowieka, jego etapach rozwoju, ale też brak kształtowania w człowieku myślenia krytycznego, umiłowania prawdy oraz świadomości nieuchronności konsekwencji tego, co robimy. Nie można zabić i nie zostać zabójcą. W przypadku aborcji "jakoś to będzie" się nie sprawdzi. Nie można zmienić zdania, złożyć reklamacji. Śmierć dziecka jest ostateczna. Tymczasem wiele decyzji o aborcji wygląda tak, że kobieta chce już to mieć za sobą, a potem pomyśli, co dalej. To wielki błąd.

11/11/2022

"Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz." Obowiązek sprzeciwu wobec aborcji.

Zwolennikom zabijania dzieci nie przeszkadza to, że katolicy nie chcą zabijać swoich dzieci. Tym, co im przeszkadza, jest to, że katolicy stają w obronie cudzych dzieci. Bo "moje dziecko, moja sprawa". 

Każdy człowiek ma instynktowną niechęć do wtrącania się w sprawy innych ludzi, wynikającą głównie z tego, że sami chcemy być panami swojego losu, sami chcemy kształtować swoje życie zgodnie z naszymi pragnieniami, realizować swoje cele, marzenia. Jak ktoś może wiedzieć, czego chcemy, skoro nie jest w naszej skórze, nie wie, co skrywamy w sercu, kim naprawdę jesteśmy pod maską socjalizacji. Wolność jest tym, czego potrzebujemy jak wody na pustyni, aby naprawdę być sobą.

Jako katolicy jednak wiemy, że prawdziwa wolność to uwolnienie się od zła, a nie swobodne wybieranie między dobrem a złem. Tak naprawdę człowiek zawsze wybiera dobro, bo tak został stworzony przez Boga - by dążyć do Niego samego, czyli do Dobra. Odrzucenie nauki Kościoła katolickiego, która w sposób obiektywny tłumaczy, co jest dobre, a co złe, biorąc pod uwagę to, co objawił nam Bóg, skutkuje tragicznym w skutkach pomieszaniem dobra ze złem. W wyniku tego pomieszania zło zaczyna być nazywane dobrem. I tak aborcja - morderstwo ze szczególnym okrucieństwem swoich najbliższych - staje się "wyrazem wolności" czy "ratowaniem życia".

Pan Jezus, Książę Pokoju, mówi, że przyszedł przynieść nam pokój. I rzeczywiście, gdy oddamy Mu swoje życie, On obdarzy nas pokojem - pewnością zbawienia, bo już nie my jesteśmy panami siebie, ale jedynym naszym panem jest On - nasz Bóg i Zbawiciel. Ten, który jako jedyny nas naprawdę kocha, bo tylko On jest Miłością.

Ale powiedział On też: "Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz." Kiedy istnieje ryzyko utraty Boga, wówczas katolik musi stanąć do walki. A tego od nas oczekuje nasz Bóg - abyśmy stanęli w obronie nienarodzonych.

Diabeł, nasz wróg, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Wie on dobrze, że nie oszuka nas, byśmy poparli zbrodnię aborcji. Ale wie równie dobrze, że abyśmy się potępili, wystarczy nasza zgoda na zło, choćby popełniali je inni. Podpowiada przez swoich judaszy - "Czy przestaniesz przestrzegać przykazania „Nie zabijaj” bez ustawy antyaborcyjnej? Przecież jeśli odpuścisz, to nikt ci nie każe zabijać, będziesz w porządku wobec Boga." Innym jego kłamstwem i zwiedzeniem jest zwracanie uwagi na fakt, że ustawa antyaborcyjna nie zatrzymała kobiet nie wierzących w Boga przed zabijaniem dzieci w swoim łonie. Prawda jest taka, że może i nie zatrzyma, ale twój brak sprzeciwu wobec prawa proaborcyjnego, ciebie może "powstrzymać" przed odziedziczeniem Królestwa Bożego.

Wierzę, że czytelnicy mojego bloga pragną służyć Bogu, kochają Go i w Nim widzą sens swojego życia.