Kiedy słyszy się o tzw katolikach pro-choice pojawia się pytanie, jak oni godzą wiarę w fakt, że Bóg zdecydował się w drugiej Osobie Swojego Bóstwa dokonać cudu Wcielenia i "za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem" ze swoimi poglądami proaborcyjnymi.
W kontekście faktu Wcielenia Boga w Osobie Jezusa Chrystusa oczywisty jest wniosek, że każdy popierający aborcję jest bluźniercą, który bluźni przeciwko Wcieleniu. I to bluźni na wiele sposobów.
Twierdzenie, jakoby dziecko nienarodzone było "ciałem matki" oznacza, że Jezus był ciałem Maryi na początku swojego życia. Co to znaczy w praktyce, że Jezus-Bóg był ciałem Maryi? Naturalnym wnioskiem jest ten, że Maryja w momencie Wcielenia stała się Bogiem, albowiem Jej Ciało stało się, w części, ale jednak, Ciałem Boga.
Twierdzenie, że matka ma prawo zdecydować o życiu swojego dziecka, w kontekście Wcielenia oznacza, że Maryja ma prawo zabić Jezusa po poczęciu. Czyli ta teza aborcyjna nadaje Człowiekowi prawo do całkowitego panowania nad Bogiem. Jeżeli Maryja jest Panią życia i śmierci Boga - swojego nienarodzonego jeszcze Syna, jest Ona właściwie ponad Bogiem. Wynik tego rozumowania niejako jest podobny do tez aborcyjnych - czynią oni siebie panami życia i śmierci swoich dzieci, przypisując sobie prawo, które należy tylko do Boga, jako do Dawcy życia. Niemniej nie wydaje mi się, aby tzw "katolicy popierający aborcję" (straszny oksymoron), dając sobie prawo do panowania nad życiem swoich dzieci, byli równie skłonni dać to samo prawo Maryi.
Trudno zapewne czyta się te herezje, jednak trzeba uzmysłowić sobie, do czego prowadzą brednie proaborcyjne oraz jak wielkim bluźnierstwem są one wobec Boga-Człowieka. A przecież nawet nie dotknęłam słów o "zlepkach komórek" czy "pasożytach". Bóg dał nam rozum, abyśmy badali proponowane nam do przyjęcia tezy. Nawet pobieżne zbadanie sprawy aborcji w odniesieniu do Jezusa jako nienarodzonego Dziecka, pokazuje że tezy proaborcyjne są niesamowicie bluźniercze.
Na koniec wspomnę jeszcze, że śmierć dzieci na późniejszych etapach rozwoju podczas aborcji bardzo przypomina śmierć Jezusa na krzyżu. Dzieci, mając niewykształcone płuca, podczas wywołanego sztucznie porodu, giną poprzez uduszenie. Czasami umierają godzinami - taka koszmarna historia miała miejsce w szpitalu w Warszawie. Pisały o tym media prawicowe. Podobnie o śmierci na krzyżu pisze czeski lekarz R.W. Hynek w swojej książce „Święty całun z Turynu”: „Przy długotrwałym rozpostarciu ramion powstaje niezwykłe napięcie przepony powodując znaczne ograniczenie możności w oddychaniu. Powoduje to uduszenie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz